Beznadziejna impreza

W maju tego roku marka "Singstar" obchodziła swoje dziesiąte urodziny. Należące do Sony London Studio dostarczało przez ostatnią dekadę coraz to bardziej wymyślne muzyczne składanki, dodając od
W maju tego roku marka "Singstar" obchodziła swoje dziesiąte urodziny. Należące do Sony London Studio dostarczało przez ostatnią dekadę coraz to bardziej wymyślne muzyczne składanki, dodając od czasu do czasu nowe funkcjonalności. Po prawie trzydziestu grach na PlayStation 2 i kilkunastu na "trójkę" przyszedł czas na przesiadkę na nową generację. Niestety, 5 listopada 2014 roku zapisze się w pamięci fanów śpiewania do telewizora jako dzień, w którym Sony zabiło "Singstara".



Posiadaczami "Singstara" na PlayStation 4 możecie stać się na dwa sposoby. Pierwszy to pobranie darmowej aplikacji ze sklepu Sony, do której trzeba dokupić piosenki, aby mieć, co śpiewać. Drugi to wycieczka do sklepu po płytkę z grą "Singstar: Mistrzowska Impreza", na której znalazło się 30 zarówno zagranicznych, jak i polskich utworów. Piosenki znajdujące się na płycie nie są niestety dostępne w sprzedaży na sztuki cyfrowo na PlayStation Network.

Po uruchomieniu płytki wita nas kilka ostrzeżeń i naprawdę ładne, kafelkowe menu. Z jego poziomu możemy szybko przejść do śpiewania, przejrzeć zawartość sklepu albo pogrzebać w ustawieniach. Wszystko działa płynnie i sprawnie, więc plus dla Sony, choć z drugiej strony, pamiętajmy, że to nie piąte "GTA", a program do śpiewania, który uciągnąłby smartfon z Androidem. Pierwsze rozczarowanie nadchodzi jednak bardzo szybko, wręcz za szybko. Wybór piosenek jest, delikatnie mówiąc, dość dyskusyjny. Z dostępnych trzydziestu niecałe dziesięć nadaje się do śpiewania. Przy "Call Me Maybe" Carly Rae Jepsen, "Can’t Get You Out Of My Head" Kylie Minogue czy "Happy" Pharrella Williamsa można się naprawdę nieźle bawić. Tak samo przy polskich "Boso" Zakopower, "Bałkanicy" Piersi czy – z braku innych opcji – "Ona tańczy dla mnie" discopolowego Weekendu. Zdaję sobie sprawę, że to kwestia gustu, ale w temacie gier muzycznych jestem otwarty na nowe, nieznane kawałki i gatunki muzyczne. 



Podobno karaoke to zabawa dla ludzi pijanych. Niestety, nawet po ósmym piwie śpiewanie Avicii, Agnieszki Chylińskiej, Coldplay, Lorde czy Rafała Brzozowskiego sprawiało mi odczuwalny ból. Pełną listę piosenek znajdziecie na filmwebowej karcie gry, ja jeszcze chciałbym poruszyć dwie ważne kwestie. Pierwsza to "Let It Go" Demi Lovato, znana w Polsce lepiej jako "Mam tę moc" z bajki "Frozen". Rozumiem, że nie jest to wersja prosto z filmu, a piosenka nagrana na potrzeby promocji, ale nie mam pojęcia, co sobie myślał człowiek wrzucający ją tutaj. Choć moja córka zna na pamięć cały tekst z bajki, to przy tej piosence po prostu się gubiła i zamiast uśmiechu na twarzy był smutek. Trzeba było ten utwór po prostu wyciąć albo się postarać i dać go w polskiej wersji znanej z bajki. Druga sprawa to "Ona tańczy dla mnie" Weekendu. Ten utwór ma już dwa lata, czasy jego świetności już dawno minęły. Zdarza się go jeszcze usłyszeć w nadmorskiej smażalni ryb czy w taksówce w Radomiu, ale to wszystko. Rozumiem, czemu się tu znalazł. Disco polo wróciło do łask, Polska A bawi się przy muzyce Polski B, z której na co dzień się naśmiewa, popijając kawę na placu Zbawiciela, ale to nie tak działa. Od czasu tego kawałka zespoły disco polo dostarczyły masę niesamowitych utworów, a do łask powróciły stare gwiazdy. Było z czego wybierać, bo też nie oszukujmy się – "Ona tańczy dla mnie" nawet na tle innych kawałków disco polo jest po protu przeciętne.

Na szczęście słaby dobór piosenek na płycie można naprawić fajnymi utworami do pobrania ze sklepu PlayStation. Faktycznie, oferta Singstore jest ogromna, szkoda tylko, że na PlayStation 3. Z jakiegoś nieznanego mi powodu masa utworów jest na nowej konsoli po prostu niedostępna. Dotyczy to nie tylko kawałków, które chcecie kupić, ale i tych, które już zakupiliście. Chwilowo nie da się ich pobrać, miejmy nadzieję, że szybko zostanie to naprawione.



To wszystko jednak nie zabiło we mnie nadziei, że będę się przy tej grze dobrze bawił. Zabiła ją strona techniczna. Zacznijmy od najważniejszego – można korzystać z dostępnych już mikrofonów, zarówno tych kablowych od PS2, jak i bezprzewodowych od PS3. Można też śpiewać do mikrofonu w podłączanej do PlayStation 4 kamerze (tylko jedna osoba). Nowością jest aplikacja na smartfony z iOS i Androidem, która robi za mikrofon. Pomijam już fakt, że śpiewając do 5-calowego smartfona wygląda się po prostu idiotycznie. Największym problemem tego rozwiązania są przyciski w telefonach – zarówno te po bokach, jak i na dole ekranu. Blokowanie ekranu, wychodzenie do menu, cofanie do poprzedniego ekranu zdarzają się zbyt często. Jedyny telefon, na którym to się jakoś sprawdza, to iPhone, ze względu na niewielką liczbę dodatkowych przycisków. Nie można pozbyć się wrażenia, że funkcję tę wymyślił posiadacz sprzętu Apple’a, a żeby zadowolić każdego, stworzono wersję na Androida. Niestety, z jakiegokolwiek mikrofonu byśmy korzystali, to i tak będziemy się ledwo słyszeć w głośnikach telewizora. Twórcy wpadli na pomysł, że nikt nie chce nas słuchać i lepiej wyciszyć nasz głos. Czy aby przypadkiem nie o to chodzi w karaoke? Inną sprawą jest odczuwalne opóźnienie naszego głosu, przez co mimo starań, zamiast naśladować artystę, robimy za jego echo.



To nie wszystko. Większość twórców w kolejnych edycjach swojej gry stara się dodawać nowe funkcje. Sony idzie pod prąd i je zabiera. W nowym "Singstarze" zniknęły duety i bitwy. Możemy we dwójkę śpiewać to samo, a potem porównać sobie co najwyżej wynik. W najnowszym "Just Dance" na Xbox One może na przykład tańczyć w tej samej chwili aż sześć osób i Kinect nie ma problemu z ich rozpoznaniem. "Mistrzowska impreza", tak jak poprzednie odsłony, pozwala śpiewać maksymalnie dwóm osobom. Drugą funkcją, którą zabrano, jest możliwość podmieniania płyt. W poprzednich grach mogliśmy w każdej chwili włożyć płytkę z innym "Singstarem" (nawet płytki z PS2 do PS3) i bez resetowania gry śpiewać zamieszczone na niej utwory. Dawało to też namiastkę wstecznej kompatybilności. Wersja na PlayStation 4 rozstaje się z tą funkcjonalnością. Jeśli nie macie już w domu poprzednich konsol Sony, możecie spokojnie wyrzucić wszystkie zebrane do tej pory "Singstary".



Najfajniejszą funkcją nowego "Singstara" są filmiki, które nagrywa podczas śpiewania i po ukończeniu pozwala wysłać na Twittera, Facebooka czy serwis Sony. Można do nich dodać różne efekty, zasłonić twarze maskami i puścić w świat. Szkoda tylko, że wspomniane wcześniej opóźnienie wokalu sprawia, że nagrania wychodzą tragicznie.

"Singstar: Mistrzowska impreza" nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Jest niedopracowany, ma słabą listę piosenek i irytuje w aspektach, w których poprzednie odsłony dawały radę. Jeśli naprawdę chcecie pośpiewać, to, proszę, zróbcie to przy pomocy którejś z poprzednich wersji. Tak jak pierwszy "Singstar" przyniósł nam do domów profesjonalne karaoke, tak ten je zabił. Aktualnie jesteśmy więc w punkcie wyjścia, kiedy to wódkę ze znajomymi piło się pod włączone na telewizorze MTV.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones